Narzędzia użytkownika

Narzędzia witryny


sesjeck:zakonczyc

Zakończyć wszelkie wojny

Kiedy przyjaciel mówi, że ma ważne informacje, o których chce podyskutować, wiesz że to początek czegoś wielkiego! Nazistowscy agenci, zabójcze mięsożerne amazońskie owady, porwana reporterka i szaleńczy raid na Waszyngton, wszystko to codzienność dla bohaterów, którzy chcą zakończyć wszelkie wojny!

Gra w klimatach pulp (tzn Indiana Jones, Tomb Raider i podobne), potencjalnie początek większej kampanii (jeśli będzie zainteresowanie), grane dość na luzie i z zachowaniem schematów charakterystycznych dla gatunku. Rekomendowane postacie to awanturnicy, najemnicy, dziennikarze, itp.

System

  • Setting: Pulp, lata międzywojenne
  • Mechanika: Fate Core (możliwa do wynegocjowania zmiana na Tri-Stat albo D6)
  • Modyfikacje systemu/settingu/mechaniki: brak

Terminy i info

  • Termin następnej sesji: zakończone
  • Miejsce następnej sesji: roll20
  • Regularność spotkań: nieregularne, prawdopodobnie około 1 raz na kwartał w dniu kiedy będzie wszystkim grajacym pasować
  • Gdzie koordynowane/metoda kontaktu: forum gry na roll20

Gracze i postacie

  • Mistrz gry: Cyber Killer
  • Limit graczy: 2/4 (miniumum 2, żeby ruszyć, max 4)
  • Grają:
    • Yomin - Winston Howards, egocentryczny brytyjski profesor archeologii
    • Minstrel - Lance Blackstone, iluzjonista z nikąd
    • Imperator Szmitu
    • Mariko - Marlene Freemind, as przestworzy srebrnego ekranu bez kaskaderów

Sesja z dnia 2016-08-18

Zapoznanie z mechaniką i tworzenie postaci.

Sesja z dnia 2016-08-22

Wyciąg z osobistego dziennika Lance'a Blackstone'a, na przechowaniu w zbiorach Society of American Magicians, Whittier Museum, Whittier Cal.

Rok 1936. Boston. Ma's Diner. Nigdy nie zawitałbym do tej knajpki, gdyby nie prośba ze strony Winstona i jego dawnego kumpla, Jima Blacka. Jim, mimo tego, że pochodził z Ameryki, studiował razem z Winstonem, choć jego pasją była chemia. Po studiach, drogi jego i Winstona rozeszły się. Zaczął pracować dla Starkweather Labs, firmy, która niegdyś ufundowała mu jego studia. Niedawno odezwał się ponownie do Winstona, zostawiając mu tajemniczą wiadomość o tym, że posiada informacje które mogą zmienić los całego świata.

Na miejscu spotkałem się z Winstonem i naszą drogą Marlene. Niestety, spotkanie z Jimem zostało udaremnione przez tajemniczego zabójcę, który z okna samochodu zastrzelił Jima na naszych oczach. Zanim Jim zmarł, zdążył wymówić do nas jedynie słowa „Starkweather Labs… Naziści…”

Gdy Jim leżał ranny na ulicy usłyszałem odgłos wypadku samochodowego i w nadziei, że uda mi się dopaść napastnika, udałem się w tamtą stronę, gdy w międzyczasie Winston i Marlene starali się odratować Jima.

Dobiegłem na miejsce, ale bandyci już ponownie zaczęli uciekać. Na szczęście zza zakrętu wyłonił się Rolls Marlene z Winstonen na pokładzie. Udało mi się zaczepić na zewnątrz dzięki mojemu chwytakowi magnetycznemu i ruszyliśmy razem w pogoń.

Po pełnym emocji pościgu i szybkim starciu z uzbrojonymi zbirami, udało nam się natrafić na dwa tropy: wizytówkę dziennikarki Valerii Braveheart oraz odręczną notatkę o jakichś baniakach w Starkweather Labs.

Po szybkim telefonie do gazety w której pracowała Valeria udało nam się namierzyć nie tylko ją, ale też fabrykę Starkweather Labs. Okazało się, że Valeria także była zainteresowana tą spółką.

Zakłądy Starkweather Labs okazały się być poza granicami miasta. Na miejscu odkryliśmy samochód Valerii z jej notatnikiem, wskazującym na to, że była na tropie nazistowskich szpiegów. Po krótkiej naradzie postanowiliśmy się wkraść do fabryki, po drodze zdając sobie sprawę, że na ładowanych skrzyniach widniał napis „Medical Supplies”, mimo tego, że według naszych informacji firma nie zajmowała się branżą farmakologiczną.

Nasze dywagacje nad tym gdzie dalej szukać odpowiedzi (wewnątrz magazynu? Sali produkcyjnej?) przerwał kobiecy krzyk dobywający się z wnętrza fabryki.

Sesja z dnia 2016-08-29

Notatki Valerii Braveheart, reporterki Boston Herald (niekompletne z powodu pożaru w archiwach gazety)

…i krzyknęłam kiedy mnie uderzył. Facet miał wyraźnie niemiecki akcent (kolejny trop? - powiązanie z nazistami?). Nie wiedziałam jak z tego wybrnąć i udawałam głupią, jednak wyraźnie to na nim nie podziałało. W końcu, sfrustrowany, sięgnął po rewolwer i wymierzył nim w moją twarz (tu umieścić kilka linijek o przerażeniu).

Na szczęście ktoś przyszedł mi na pomoc. Do hali wtargnął jakiś Anglik pytając się o Jima Blacka. Okazało się to tylko dywersją, którą wykorzystali jego towarzysze - jakaś znajomo wyglądająca kobieta i równie znajomy mężczyzna. W sali wybuchła strzelanina, podczas której uwolniły się jakieś przedziwne, zabójcze owady oraz trujący gaz.

Po oswobodzeniu mnie, uciekłam wraz z całą trójką do magazynu, skąd jeden z mężczyzn zdołał wysadzić halę za pomocą piersiówki whisky i chusteczki (może to usunąć? rednacz na pewno tego nie kupi).

Szybko zorientowałam się, że chociaż ta grupa bardzo dobrze sobie radzi w niebezpiecznych sytuacjach, ich umiejętności śledcze nie dorównują nawet szeregowym dziennikarzom naszej dumnej gazety, dlatego podałam im adres właściciela fabryki, samego Starkweathera.

Miałam nadzieję, że nic się im nie stanie.

Wyciąg z osobistego dziennika Lance'a Blackstone'a

Muszę przestać słuchać się pięknych kobiet. Po usłyszeniu adresu Starkweathera od razu postanowiliśmy się do niego udać. Niezaspokojona ciekawość Winstona nieco nas opóźniła, ale na szczęście jego badania opłaciły się - na placu odnaleźliśmy jedną ze skrzyń, którą te zbiry nie zdążyły załadować. Wewnątrz znajdowała się butla trującego gazu. Winston nie zdołał go do końca zidentyfikować mimo swojej wiedzy i stwierdził, że to musi być jakiś nowy wynalazek.

Gaz, oczywiście, zabraliśmy ze sobą w Rollsie Marleny. Udaliśmy się do posiadłości Starkweathera, gdzie przyjęli nas na kolację. Od razu wydało nam się to podejrzane, więc staraliśmy się mieć na baczności, szczególnie w obecności asystentki Starkweathera, uroczej Claudii.

Nasza czujność okazała się niewystarczająca. W miarę trwania kolacji zorientowaliśmy się, że nasz gospodarz, Starkweather, nie jest niegroźnym, podstarzałym magnatem chemicznym, ale prawdziwym szaleńcem. Wyjaśnił nam, że gaz jest jego wynalazkiem, bronią tak groźną, że nikt nie śmiałby jej nigdy użyć. Planował obdarzyć nią wszystkie narody świata, kończąc wszystkie wojny. Udał się ze swoim planem najpierw do rządu amerykańskiego, tam go jednak wyśmiali, co było tak wielkim ciosem dla jego ego, że postanowił ukarać własnych rodaków swoim wynalazkiem.

Oczywiście nie wyjawiłby nam tej informacji gdyby nie był pewien, że nie zdołamy tego nikomu powtórzyć. Okazało się, że w jakiś sposób podał nam środek nasenny podczas kolacji. Gdy obudziliśmy się, byliśmy spętani, zdani na łaskę tego starego szaleńca.

Zanim nas opuścił, objaśnił nam resztę swojego planu. Miał do dyspozycji sterowiec, który załadował bronią i zamierzał wybrać się w nim do Waszyngtonu. Dla nas miał jednak bardziej prozaiczny upominek… bombę zegarową.

Sesja z dnia 2016-08-30

Zegar bomby tykał, ale nie zraziło to bohaterów. Szybko uporali się z więzami, Winston zajął się rozbrajaniem bomby, a Marlene wyważaniem drzwi, Lance im obojgu pomagał jak potrafił (a potrafił nieźle!). Marlene wyważyła drzwi dość sprawnie, lecz mimo otwartej drogi ucieczki Winston uparł się nad dezaktywacją bomby, co ostatecznie udało się na kilka sekund przed wybuchem. Wybiegli z (jak się okazało) schowka przy jadalni, zebrali swoje rzeczy, które złoczyńcy pozostawili na stole i ruszyli w drogę na lotnisko.

Po drodze Winston jeszcze wyprosił krótki postój w bibliotece, skąd pożyczył kilka książek o chemii i czytał je po drodze. Na lotnisku Marlene używając swojego wdzięku i kontaktów, szybko wypożyczyła samolot i nawet dostała dodatkowego pilota, wzbili się w powietrze i ruszyli do Waszyngtonu.

Dogonili sterowiec na skraju stolicy, podlecieli na jego szczyt i wyskoczyli na balon, tam przeszli przez wnętrze poprzez właz serwisowy i dalej do gondoli, gdzie jak się okazało, wrogowie byli już powiadomieni o ich przybyciu. Dodatkowo była tam też Valerie, którą znienacka dr Starkweather wyrzucił (sic!) przez otwarte drzwi gondoli. Winston chwycił spadochron i skoczył za nią, a reszta zajęła się walką z pozostałymi - doktorem i jego nazistami.

Walka była pełna wrażeń, a to budynki na drodze, a to turbulencje, ogółem sprawy zaczynały wyglądać kiepsko dla Lance'a i Marlene, ale znikąd pojawił się Winston (podwieziony z powrotem na górę przez Mike'a, ko-pilota który nadal kręcił się w okolicy). Razem dość sprawnie skończyli z przeciwnikami, ale pokonany już doktor podpalił sterowiec, akurat jak już byli na kilkadziesiąt metrów przed Białym Domem.

Postacie graczy ratowały się ucieczką skacząc na trawnik, ponieważ lot sterowca zniżył się tak bardzo, iż mieli tylko kilka metrów do ziemi. Sam sterowiec dość spektakularnie zarył w ziemię nieopodal, płonąc, a Winston (pamiętając co wyczytał w książce o chemii) jeszcze strzelił w jeden ze zbiorników z wodorem. Histerycznie śmiejący się doktor zginął wraz ze swym sterowcem i całym gazem bojowym w efektownej eksplozji.

W jednym z okien białego domu dało się zobaczyć postać w garniturze, otoczoną przez ochroniarzy. Prezydent USA popatrzył na naszych bohaterów i im zasalutował…

Koniec

Dyskusja

sesjeck/zakonczyc.txt · ostatnio zmienione: 2016/09/05 09:14 przez ck